AUSTRIA: WIEDEŃ!
LISTOPAD 25, 2014
Wiedeń, kto był ten wie, kto nie...musi zobaczyć i to koniecznie.
Nawet największy leniuch, który nie lubi zwiedzać, zostanie
oczarowany przepięknym miastem, a w szczególności uliczkami
odchodzącymi z głównych ulic. Mi i mojej współlokatorce udało
się zwiedzić większość zabytków, ulic i terenów
niezabudowanych w Wiedniu bez przewodnika i bez długiego
wyszukiwania w internecie gdzie dojechać itp. Zaraz po przybyciu do
Austrii polecam zakupić bilet całodobowy za 7,60 euro , który
uwierzcie mi, naprawdę ułatwi Wam życie w tym miejscu. W ciągu
całej doby, wykorzystałam ten bilet niezliczoną ilość razy, gdyż
głównie poruszałam się metrem. Metro w Wiedniu jest na tyle
świetnie skomunikowane z całym miastem, że na każdej stacji
czekają Was niesamowite miejsca. Jeśli traficie na przepiękną
pogodę, co akurat nam się udało, to polecam zwiedzać piechotą
lub skorzystać z rowerów, które stoją za każdym zakrętem i aż
proszą, żeby je wypożyczyć. Planuję wrócić tam jeszcze raz w
czerwcu, by oddać się szaleństwom zakupowym, a także zobaczyć
coś czego się nie udało, czyli Belweder. Niestety długo nie
mogłyśmy dojść do tego miejsca, dopiero gdy do wyjazdu została
dosłownie 1h przez przypadek wyszłyśmy nie tym wyjściem z metra,
co trzeba i trafiłyśmy na tablice kierującą na prawo: „BELWEDER”.
Miejsce, które również ponownie znalazło się na liście do
kolejnego zobaczenia, to oczywiście wesołe miasteczko na czele z
Diabelskim Młynem. Niestety również i to nie było nam dane
przeżyć, gdyż po prostu karuzele w momencie naszego zwiedzania
były nieczynne. Miejsce,
które koniecznie musi być na liście każdego, kto odwiedza Wiedeń,
to Prater, czyli wesołe miasteczko. Niesamowite miejsce z jego
główną gwiazdą, czyli Diabelskim Młynem. Sezon trwa od marca do
października. Przejazd, to "zaledwie" 9euro, ale wydaje mi
się, że warto skorzystać z tego będąc w stolicy Austrii. Kolejne
miejsce, które zrobiło na nas ogromne wrażenie okazało się być
Ambasadą Francuską. Po drugiej stronie ulicy od tego budynku jest
przepiękna fontanna, gdzie zatrzymałyśmy się na chwilę, by nie
tyle zrobić zdjęcia, ale po prostu popatrzeć. Kolejnym
ważnym punktem do zobaczenia, był oczywiście Parlament Austrii,
który swoją budową nawiązuje do stylistyki Rzymsko- Greckiej. W
sumie takie połączenia można znaleźć na każdy kroku. Przed
gmachem Parlamentu stoi neoklasycystyczna kolumna wraz z posągiem i
fontanną Pallas Ateny, co
możecie również zobaczyć na poniższych zdjęciach. Jeśli chodzi
o aspekt pieniężny, to wydałyśmy na same bilety w dwie strony
24zł...więc wydaje mi się, że warto było pojechać i zarwać
dwie noce.
Vienna International Centre- miejsce, gdzie znajduje się wiele organizacji międzynarodowych. Zachwyciło nas, gdy jechałyśmy metrem i jak się tam zjawiłyśmy. Niestety w miejsce, gdzie najbardziej zależało nam, by wejść, po prostu bałyśmy się zapytać o przepustki :) Wchodząc do środka tego kompleksu budynków miałam wrażenie jakbym nagle znalazła się w jakiejś siedzibie FBA, każdy miał odznaki, nikt się nami nie przejmował, a do tego jeszcze te mundury. Dokładnie takie, jak na tych wszystkich serialach i filmach prosto z USA o policjantach czy innych władzach :D