"The­re is no sin­ce­rer lo­ve than the lo­ve of food. "

Wiem, ze jestem okropna i nie odzywam się przez długi czas. I mogłabym się wykręcać, że nie mam czasu, ale prawda jest taka, że to kłamstwo. Czas się zawsze znajdzie. Mam aparat zepsuty, a dokładniej, to ładowarka do aparatu mi całkowicie padła i nie jestem w stanie robić jakichkolwiek zdjęć, nad czym ubolewam, ale moja mobilizacja jest na bardzo wysokim poziomie i bliżej niż dalej, kupię aparat. Zrobię wszystko, co w mojej mocy:) Wiecie, przyzwyczaiłam się do "życia" w pociągu. Zabawnie to brzmi, ale taka jest prawda. Mimo wszelkich niedogodności, ja bardzo lubię jeździć pociągami. Pare dni temu, a dokładniej w piątek wybrałam się na mecz ze znajomymi. Kolega z pracy załatwił bilety na ZAKSE, więc jak mogłam nie skorzystać? Niestety sam mecz nie był na tyle ciekawy, żebym mogła być dumna z tego co pokazała moja drużyna. Wiernie przyodziana w barwy mojej kochanej drużyny ( miałam na sobie marynarkę pomarańczowa, biały top i ciemne spodnie, czarne buty, czarną torebkę) siedziałam w tłumie kibiców z Kędzierzyna poubieranych w koszulki swojej drużyny. Ja, biedna istotka, "darłam" się, by pomóc drużynie, nie zważając na to, że jako jedyna cieszę się z punktów Jastrzębskiego. W momencie, gdy było cicho na hali, było słychać jedynie moje okrzyki oraz klub kibica, który był oddalony stosunkowo daleko, więc każdy patrzył się na mnie :D W trzecim secie kompletnie skapitulowałam, bo jak mogłam się cieszyć, gdy na 10 punktów rywala, JW zdobyło jeden...musiałam przełknąć gorycz porażki i już w drodze powrotnej nie było mi tak wesoło, jednak nie żałuję, że pojechałam, bo jeszcze nigdy nie byłam na meczu w innym mieście Plusligowej drużyny, więc to był mój pierwszy raz. Kolejny już mi się rodzi w głowie, ale to są dopiero plany :)



to jest jedyne zdjęcie, jakie zdołałam zrobić, bo jak wcześniej wspominałam. Moja ładowarka nie chce ze mną współpracować.


Wczoraj udało mi się zjechać do domu, niestety tylko na jeden dzień. Moja tęsknota za domem mnie przeraża. Gdy jestem we Wrocławiu, tęsknie za Wodzisławiem, gdy jestem w Wodzisławiu, tęsknię za Wrocławiem. Nie rozdwoję się, ale to przynajmniej świadczy o tym,że przyzwyczajam się do tego nowego jeszcze dla mnie miejsca i idzie mi coraz to lepiej. Podoba mi się ta samodzielność i moje życie na dwa miasta, można nawet rzec, ze na trzy, bo przecież jeszcze Jastrzębie! Mimo, że byłam w domu zaledwie ten jedne dzień, energia mi dopisuje i mam mnóstwo planów.Warto było nawet na ten jeden dzień zjechać do domu i nacieszyć się domem :)




2 komentarze:

  1. też planuje wyjazd do jakiegoś plusligowego miasta !! byc może padnie na Jastrzębie hehhe !!
    śliczna spódniczka !!

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja akurat mam takiego pecha, że zawsze jak pojadę na jakiś mecz, to akurat kibicuję drużynie gości :) Nawet wczoraj, wybrałam się na spotkanie Politechnika - Trefl i również głupio się czułam wspierając Gdańsk :) Ale ze mną była jeszcze siostra, więc byłysmy dwie, eheheh :)Fajnie, fajnie, nie mogę się doczekać następnego meczu, przyjeżdża Skra, wiec bedziemy mogły z czystym sercem dopingować gospodarzy, a jak! :D
    Wiesz co, ja będąc w Warszawie tęsknię za Suwałkami, a będąc w Suwałkach wcale nie mam ochoty jechać do Warszawy... Zresztą mam straszną współlokatorkę w akademiku... Chyba będę szukała miejsca gdzie indziej (znowu xD)

    OdpowiedzUsuń

LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...