Częstochowa cz.2



Obiecałam, że opublikuję drugą część, czyli zdjęcia z drugiego dnia Pucharu Polski, a więc muszę dotrzymać słowa. Drugiego dnia ominęła mnie i moje koleżanki "zabawa" z szukaniem hali i kombinowaniem, jakim to tramwajem bądź autobusem mamy dostać się na nową halę, która jak się okazało, była skrzętnie schowana za budynkami. Dziwne położenie hali,ale wrażenie z zewnątrz robi. Jeden i to największy mankament jest taki, że brakuje jakiegokolwiek sklepu w pobliżu hali.Oprócz automatów z batonikami i sklepiku w środku w hali, nie było nic, gdzie można kupić jedzenie w przystępnej cenie. Wracając do samej drogi, to na finał wybrałyśmy się autem, a nie tak jak to było dnia poprzedniego, kolejami śląskimi. No i oczywiście cóż to by był za mecz, gdyby mój laptop nie oberwał piłką? Tylko, że tym razem, aż się przewrócił, nie zdołałam obronić go, mimo tego, że się bardzo starałam. Może i się teraz naraże kibicom ZAKSY, ale gorąco liczyłam na to, że to jednak Rzeszowianie zdobędą Puchar. No, ale cóż. Boisko zweryfikowało formę siatkarzy Asseco I wiecie co ! Czasem mam wrażenie, że ta wideoferyfikacja psuje całe widowisko. Super, że starają się dożyć do tego, by unikać błędów sędziowskich,ale jednak to troszkę zabija widowisko siatkarskie i psuje atmosfere w czasie meczu. Takie przynajmniej jest moje zdanie, nie musicie się z nim zgadzać. Ale odbiegając od tematu siatkarskiego, to zaraz muszę zacząć się pakować i jeszcze czeka mnie poważna rozmowa z właścicielką mieszkania, gdzie aktualnie przebywam. Jeszcze nie miałam okazji, by ją poinformować o mojej przeprowadzce. Nawet mogę powiedziec, że obawiam się tej rozmowy, ale cóż raz się żyje!:) I wczoraj odwiedzając Darię(dziewczynę, z którą będę mieszkać) nakręciłam się ponownie na tatuaż. Odkąd skończyłam 18 lat w głowie miałam takie "marzenie", ale nigdy jakoś nie byłam do tego do końca przekonana, ale tak jak wcześniej napisałam, raz się żyje. Więc może Wrocław wyzwoli we mnie tyle odwagi i postanowie w końcu zrobić go. Tym bardziej, że Daria też chce, a wiadomo, że we dwie zawsze raźniej!
(Notkę publikuje późnym wieczorem, ale zamiar był o 10rano) Patrzę przez okno i co widzę?Przepiękne słońce wyszło zza chmur, czyli jest nadzieja dla mnie, jest nadziej na dobry dzień. Dziś nie będe płakać, bo rzecież BIG GIRLS DON'T CRY!













I oczywiście, jak to wcześniej było. Zdjęcia są autorstwa wspaniałej Roksany w większości, a nawet chyba wszystkie, które tu opublikowałam.


1 komentarz:

LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...