Bardzo żałowałam, że w piątek nie mogłam pojechać do domu na urodziny Kali. Jednak nic nie zapowiadało, że piątek zakończy się niesamowitym koncertem. Byłam również umówiona na spotkanie, ale je odwołałam, gdy w pewnym momencie I. przyszła i poprosiła mnie, abym wybrała się z nią na koncert Cochise, czyli zespołu rockowego, gdzie wokalistą jest Paweł Małaszyński. Tak, ten Małaszyński. Aktor znany z różnych seriali czy filmów. Parę dni wcześniej wysłuchałam ich kilku piosenek i byłam niesamowicie pozytywnie nastawiona do tego zespołu, a jak nadarzyła się okazja, by znaleźć się na ich koncercie, nie mogłam odmówić. Dostałam pozwolenie na szybsze wyjście z pracy i czym prędzej pobiegłyśmy. Mimo tego, że pomyliliśmy drogi i już na miejscu nie było biletów, udało się wejść i to jeszcze stałam pod samą sceną, więc chyba można powiedzieć, że decyzje spontaniczne są najlepsze. Oczywiście , jak sama nazwa wskazuje, jest to zespół, czyli nie tworzy go tylko Paweł Małaszyński, a również: Wojtek Napora – gitara, Radek Jasiński – bas, Czarek Mielko – perkusja. Ogólnie zespół powstał w 2004 roku w Białymstoku. Dorobek zespołu, poza debiutanckim demo „9″, obejmuje album „Still Alive” z 2010 r. oraz cover Danzig’a „Lick the blood off my hands”.
Aktualnie jestem zadowolona z tego, że mój dzisiejszy dzień był bardzo produktywny. Otóż z samego rana pojawiłam się wraz z koleżanką na siłowni, następnie poszłyśmy na obiad. Wróciłam do mieszkania i D. poprosiła mnie, bym ponownie wróciła się do centrum handlowego, ale tym razem z nią. Pobuszowałyśmy trochę po sklepach, co skończyło się na tym, że zaopatrzyłam się w nową bluzkę i spodnie. Obie rzeczy kosztowały 20 zł, więc oszczędna jestem, a co!:) I co jeszcze cudownego się wydarzyło? Widzę słońce, widzę piękne słońce, które przebija mi się aktualnie przez okno w pokoju i powoduje, że uśmiecham się sama do siebie,a na dodatek praca jaką dziś wykonałam wytworzyła hormony szczęścia, które do tej pory się trzymają! :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz